Szlaki turystyczne

Znajdziesz tu informacje na temat miejsc, które są ciekawe do odwiedzenia. Prezentacja wizualizacji i zdjęć oraz opisów szlaków pieszych, rowerowych i Nordic Walking.

Ze słownika Polsko-Kaszubskiego:Mirachowo | Mirochòwò (sł. Eugenisz Gołąbek)
środa, 28 maj 2014 11:32

SanctusJP2- samotna kontynuacja pielgrzymki

Autor: 
Oceń ten artykuł
(5 głosów)

 

29 kwietnia 2014

Plany pielgrzymki rowerowej na uroczystość kanonizacji Jana Pawła II i Jana XXIII zamierzałem połączyć z rowerową podróżą przez Bałkany, zaczynając od Grecji. Rodzina i znajomi odradzali mi taką wyprawę, szczególnie ze względu na długi czas podróży i przewidywane przez nich problemy z moją kondycją. Gdy dojechaliśmy do miejsca, gdzie objawił się Archanioł, w miejscowości Monte Sant Angelo, oczekiwałem na znaki niebios wskazujące, czy kontynuować pielgrzymkę samotnie, czy wracać wygodnie, samochodem wraz z przyjaciółmi do Polski.

Monte Sant Angelojest miejscem wyjątkowym dla świata chrześcijańskiego. Historyczne przekazy głoszą, że grota Sanktuarium w Monte Sant Angelo została poświęcona nie przez człowieka, a  przez samego Michała Archanioła, który objawił się tam w V wieku n.e. Ludzie wierzący doznają w tym miejscu wielu wzniosłych przeżyć, a grzechy zostają odpuszczone. Sanktuarium Michała Anioła było i jest miejscem odwiedzanym przez pielgrzymów, przez świętych, również przez Jana Pawła II..

Grota sprzyja medytacjom. Oczekiwałem na znak. Nie wydarzyło się nic znaczącego, co odczytałem jako aprobatę anielską dla moich planów. Pożegnałem się z przyjaciółmi, wyzerowałem licznik rowerowy, wsiadłem na rower i rozpocząłem moja samotną podróż.

Do zachodu słońca przebyłem z Monte Sant Angelo 142 km bardzo malowniczej trasy i po północy dotarłem w okolice miejscowości Bari.  Rozłożyłem namiot, śpiwór i zasnąłem

Trasa samotna wzdłuż wybrzeża Adriatyku

.

30 kwietnia 2014

Około 5 rano obudził mnie poranny chłód. Pojechałem rowerem do Bari, kupiłem bilet na prom do Igoumentas w Grecji. Wyjazd o godz. 20 – tej, więc postanowiłem zwiedzić miejscowość ważną również dla Polaków. Bari jest dużym portem nad Adriatykiem. Utrzymuje połączenia promowe z Chorwacją, Czarnogórą i Grecją. Patronem miasta jest Św. Mikołaj, a w bazylice pod jego wezwaniem znajduje się grób Królowej Polski  - Bony, która pochodziła z włoskiej dynastii Sforzów. W bazylice były niegdyś wizerunki wielu polskich królów i świętych, jednak nie wszystkie przetrwały do naszych czasów. W Bari warto zwiedzić budowle architektury romańskiej, gotyckiej, renesansowej. Bardzo urokliwa jest Starówka. O 20 godzinie wyruszyłem w dalszą trasę, płynąc na promie.

Płynąłem po spokojnym Morzu Adriatyckim, relaksując się i nie przeczuwając niespodzianek, które mi zgotował los ( Anioł? ).

1 maja 2014

Prom powinien zacumować w Igoumentas o godzinie 6 – tej rano.  Przed godziną 6 – tą  poszedłem po rower. Wielkie było moje zdziwienie, gdy okazało się, że rower jest zablokowany TIR’em. Zanim zdenerwowany, zdołałem wytłumaczyć załodze, że potrzebny mi jest rower, zamknięto wrota promu. Nie udało się wysiąść w Igoumentas. Popłynąłem dalej.

 

Punkt B na powyższej mapce wskazuje Igoumentas, gdzie miałem wysiąść, a punkt C - Patras, na półwyspie Peloponez, na południu Grecji, dokąd popłynąłem zrządzeniem losu. Nie miałem biletu na dalszą podróż promem i za mało pieniędzy na dłuższą wyprawę. Postanowiłem jeszcze na promie skorzystać z bankomatu. Niestety, nie ujrzałem, ani pieniędzy, ani karty. Interweniowałem w recepcji promu, tłumacząc na migi, co się stało. Otrzymałem numer telefonu do banku, z którym porozumiałem się. Udało się tylko zablokować kartę. Napotkani rodacy ostrzegli mnie przed złodziejami i osobami wyłudzającymi PIN do karty, więc chyba dobrze, że ją straciłem. Wraz z utratą karty zmniejszyła się ilość przeżywanych przeze mnie stresów.  W porcie Patras TIR zjechał z promu, rower był odblokowany.

Patras – piękne miasto, należy do największych miast i portów greckich. Jego początki jako osady datowane są na ok. 3000 p.n.e. W początkowych latach n.e. Patras stało się chrześcijańskim centrum. Patronem miasta jest Św. Andrzej, którego tutaj ukrzyżowano. Miastem partnerskim Patras jest między innymi Bydgoszcz. Moja drogę powrotną zaplanowałem wzdłuż wybrzeży. Chciałem poruszać się szybko i sprawnie, ale też zwiedzić najważniejsze zabytkowe obiekty, a zatem wjechałem na drogę szybkiego ruchu. Dosyć szybko zawróciła mnie z drogi policja. Zmieniłem trasę na mniej uczęszczaną, przez górzysty środek Grecji. Z Peloponezu  jadąc mostem dojechałem do Nafpaktos, a jako następny punkt mojej przeprawy wybrałem miejscowość Thermo, w górach, nad największym greckim jeziorem Trichonida.  Jezioro to objechałem dookoła.

Góry Panaitoliko okazały się bardzo strome. Jeździłem po górach – w Alpach i Pirenejach, ale tamte były łagodniejsze,  bardziej zagospodarowane i pełne turystów. Góry greckie są piękne i bardzo pierwotne. Byłem jedynym turystą na tej trasie. Niewielu spotkałem mieszkańców, za to przy drogach licznymi stadami pasły się owce i kozy.

 

Drogi głównie szutrowe, zatarasowane często głazami były wąskie i dziurawe, obawiałem się o wytrzymałość roweru na tak trudnej trasie. Miałem problem z przerzutkami, spadł łańcuch. Tutaj też zdecydowałem o dostosowaniu priorytetów mojej drogi do mojego stanu fizycznego i finansowego. Po pierwsze – każdego dnia robić co najmniej 150 km, po drugie - nie nocować w hotelach, po trzecie  – nie cofać się. Priorytet drugi okazał się prosty do spełnienia, ponieważ w górach nie było hoteli. Pierwszy i trzeci na górskich, nieoznakowanych szlakach okazały się trudne do spełnienia.  Trudy górskiej wspinaczki rowerowej wynagradzały mi wspaniałe widoki. Górski klimat, krystaliczne wody w potokach, rześkie powietrze sprawiły, że poczułem się wyśmienicie. Sceneria trasy zmieniała się z każdą chwilą. Niespotykane pejzaże odsunęły na dalszy plan wszelkie troski dnia codziennego. Byłem tylko ja i wyniosłe górskie szczyty, roślinność, śpiew ptaków. Nie było niczego, stworzonego ręką człowieka. Pomyślałem, że chyba Anioł Stróż poprowadził mnie tą drogą, żebym mógł zachwycać się dziełami Stwórcy. Przez 2 dni błądziłem po górskich, stromych, słabo oznakowanych, szutrowych dróżkach, zachwycając się przyrodą. W ciągu dnia było ciepło, lecz noce były chłodne. Jechałem rowerem do późna, kładłem się spać ok. 24.00, a wstawałem ok. godziny 5 rano. Spanie na kamienistym podłożu nie było wygodne, tym bardziej, ze przedziurawił się materac.

 

3 maja 2014

 

Zdobywałem góry od 5 rano. Znowu zabłądziłem i trafiłem na bardzo stromą drogę, oczywiście bez asfaltu. Miejscami prowadziłem rower. Na trasie nie spotkałem nikogo. Byłem wycieńczony tą drogą.

 

 

 

 

Niesamowite widoki rekompensowały zmęczenie.

Przez 11 godzin zrobiłem tylko 55 km, i to z przerwami na posiłki. Sił dodawały mi granole, przyrządzone osobiście przez Piotra, a które dał mi zanim się pożegnaliśmy.

Po drodze zaliczyłem jeden bardzo stromy zjazd, a zaraz potem znowu wjazd pod górę, wzdłuż górskiej rzeki.  Pod koniec dnia licznik wskazywał 400 km samotnej przeprawy.

 

 

4 maja 2014

 

 

Udało się naprawić materac. Spałem dobrze i nie zmarzłem. Wyruszyłem na trasę ok. godziny 5.30.

Przejechałem 140 km, skończyła się górska extrema, a zaczęły długie podjazdy. Dotarłem do Larissy, stolicy regionu Tesalia, nad rzeką Pineios, rodzinnego miasta mitologicznego bohatera, Achillesa.

Skierowałem się w kierunku wybrzeża. Góry były piękne, ale bardzo męczące. Zmęczenie dla ciała, a relaks dla duszy. Nocleg  - niedaleko plaży.

 

 

 

5 maja 2014

 

Pobudka o 4.00, Chciałem zażyć morskiej kąpieli, ale woda Morza Jońskiego okazała się lodowato  zimna. Na plaży są prysznice, z których skorzystałem. Dotychczasowa toaleta w Grecji odbywała się w górskich strumieniach – też zimnych. Zimne kąpiele chyba mnie zahartowały.

 

Po kąpieli wyruszyłem na trasę wzdłuż zatoki.

Jechało się dobrze, chociaż z rana - pod wiatr, a popołudniu z wiatrem bocznym.

 

 

Po drodze minąłem dziwną ni to niedokończoną autostradę, ni to drogę lokalną. Co kilkanaście kilometrów stoją bramki, gdzie są pobierane opłaty. Na poboczach stały i rdzewiały maszyny. Przejechałem 180 km.  Zaaklimatyzowałem się w Grecji.

Podsumowałem moją jazdę rowerową przez drogi i bezdroża w górzystej Grecji.

Podobno ponad 80% powierzchni Grecji zajmują góry. Najwyższe szczyty to: Smolikas – 2637 m n.p.m. i Olimp – 2917 m n.p.m.

Licznik rowerowy pokazuje 1140 km samotnej drogi, z tego 630 km w Grecji od Patras na Peloponezie do aktualnego miejsca, oddalonego o 10 km od Macedonii. 

 

 

 

Miejscowości greckie, przez których okolice przejeżdżałem podczas mojej podróży: Patras, Nafpaktos,, Kenourgio, Thermo, Platanos, Karpenisi, Domokos, Larmia, Farsala, Larissa, Katerini, Alexandria, Chalkidona, Polikastro.

           

W Grecji widoczny jest kryzys, który dotknął ten kraj. Wioski greckie są biedniejsze od polskich. Stoi dużo opuszczonych rozpadających się domostw, są też niedokończone budowle, a przy nich zepsute maszyny budowlane. Obok ruin starożytnych są też ruiny współczesne.

Napotkani mieszkańcy, głównie w przydrożnych barach byli sympatyczni. Grecja bardzo mi się podoba, pomimo, że przez ostatnie 2 dni oglądałem ją jednym okiem. Zapomniałem zabrać okulary i coś wpadło mi do oka.

Gdy gorzej się jechało, zorientowałem się też, że nie mam pompki rowerowej.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Mapki tras sporządzono na podstawie maps.google.pl

 

 

 

 

Czytany 5588 razy Ostatnio zmieniany piątek, 08 sierpień 2014 13:35
Jan Kostuch

Przedsiębiorca, przejechał na rowerze kilkakrotnie Europę.

Skomentuj

Komentarz zostanie opublikowany po zatwierdzeniu przez redakcję.


Proszę rozwiązać proste zadanie (blokada antyspamowa):

Skocz do:

Polecamy

Restauracja Kaszubska
( / Baza kulinarna)

Zdjęcie z galerii

Ostatnie komentarze

Akademia Kaszubska

szwajcaria-kaszubska.pl