Szlaki turystyczne

Znajdziesz tu informacje na temat miejsc, które są ciekawe do odwiedzenia. Prezentacja wizualizacji i zdjęć oraz opisów szlaków pieszych, rowerowych i Nordic Walking.

Ze słownika Polsko-Kaszubskiego:krogulec | pazurnik, kagùlc (sł. Eugenisz Gołąbek)
poniedziałek, 17 sierpień 2015 18:16

Płomień z nad morza - Waldemar Płomień

Autor: 
Oceń ten artykuł
(4 głosów)

       Nie pamiętam jak długo siedzieliśmy z Waldkiem, prawie nie dowierzając miejscu w którym znaleźliśmy się październikowego przedpołudnia 1979 roku. Byliśmy na sławnym antycznym Stadionie Olimpijskim w Atenach. Na nim odbyły się pierwsze Igrzyska Olimpijskie ery nowożytnej. Wiedziony pasją a zapewne i misją, francuski baron Pierre de Coubertin spełnił dzieło swojego życia i w roku 1896 wskrzesił,  po piętnastu wiekach przerwy światowe igrzyska,  przenosząc je z Olimpii do Aten. Otworzył światu oczy na powrót sportowej rywalizacji, pokój i piękno sportu. Inny francuski dominikanin Didon nadał jej powszechnie znaną maksymę: citius, altius, fortius. 

        Tymczasem biel stadionowych trybun na tle jasnogranatowego nieba, wydłużony owal bieżni o nietypowej długości 333,3 m z ostrymi wirażami, budziły nasze zdziwienie. Szukaliśmy wzrokiem miejsca, gdzie mógł siedzieć podczas trwających zawodów król Grecji Jerzy I z rodziną, gdzie Spiros Louis kończył zwycięsko maraton. W wyobraźni przywołaliśmy sto tysięcy widzów, wtedy zebranych na trybunach i sąsiednich wzgórzach, gorąco dopingujących wszystkich zawodników. Te wspomnienia wyniesione z faktografii olimpijskiej, z prozy Jana Parandowskiego i poezji Kazimierza Wierzyńskiego i Tdeusza Kubiaka czytanych w szkole, umiejscawialiśmy w rzeczywistości. Może i nasze zauroczenie sportem ma grecki początek, dlatego tak długo przy nim pozostaliśmy.

            Grecki model wychowania młodzieży przez naukę i ćwiczenia fizyczne od zawsze uznawał Waldemar Płomień. Jego sylwetkę przypominam i przedstawiam kibicom lekkoatletyki. Jest rodowitym Kaszubą z Połczyna, koło Pucka. Już jako młodzik, dzięki wrodzonym predyspozycjom i pracowitości wygrywa biegi przełajowe i czwartki lekkoatletyczne. Dobrze gra w piłkę nożną i siatkówkę, swobodnie czuje się przy stole pingpongowym. Będąc uczniem puckiego ogólniaka, Waldek zostaje mistrzem Zrzeszenia LZS w skoku wzwyż,  pokonując wszystkich juniorów i seniorów. W latach 1960 – 64 studiuje na warszawskiej AWF razem z wieloma znanymi wtedy zawodnikami m. in. z  Władysławem Nikiciukiem, wtenczas czołowym oszczepnikiem świata. Na klubowym stadionie trenuje razem z przyszłym mistrzem olimpijskim,  kulomiotem Władysławem Komarem,  często widuje się z Januszem Sidło,  światową sławą tamtych lat. Młody student przygląda się metodom pracy bardzo znanych wówczas trenerów Wunderteamu;  Zygmuntowi Szelestowi, Janowi Mulakowi, Zbigniewowi Zarembie, Emilowi Dudzińskiemu, Włodzimierzowi Drużbiakowi. Sam przydzielony jest do grupy trenera dziesięcioboistów Stefana Paszczyka, późniejszego prezesa PKOL. W latach studenckich,  Waldek dwukrotnie zostaje akademickim mistrzem Polski AZS w skoku dal i wzwyż. Wielokrotnie jest powoływany na zgrupowania kadry narodowej wieloboistów. Ma tam możliwość trenowania i poznania wielu znanych lekkoatletów lat sześćdziesiątych. Dzięki solidnemu treningowi i  wszechstronności,  w latach 1963 do 1970,   aż siedmiokrotnie zdobywa tytuły mistrza Zrzeszenia LZS w różnych konkurencjach. Z rezultatem 6883 punkty mieścił się  w absolutnej czołówce polskich dziesięcioboistów. Mówiło się wtedy, że Waldek jest rekordzistą świata w wadze lekkiej, bo ważył zaledwie 65 kg, przy wzroście 182 cm.   Zresztą do dziś zachował te parametry. Był  prawdziwą gwiazdą wśród sportowców polskiej wsi. Do dziś jest rekordzistą Zrzeszenia w biegach płotkarskich na 100 – 15,6 i na  200 – 23,4 sek.

            Po ukończeniu studiów,  świeżo upieczony magister wychowania fizycznego nie podejmuje proponowanej pracy w stolicy, mimo oferowanych bardzo interesujących warunków. Waldemar wraca tam, skąd wyszedł, w swoje kaszubskie strony. W Pucku zaczyna pracę trenera, nauczyciela, organizatora sportu i po części działacza społecznego. Trochę na drugim planie zostawia swoją karierę sportową, chociaż nadal jest w znakomitej formie i w czołówce krajowej kilku konkurencji. Teraz każdy dzień ma rozpracowany  co do minuty. Nie ma w nich wolnych sobót i niedziel, bo wtedy najczęściej wypadają zawody. Ma w sobie rzadko spotykane u Słowian cechy obowiązkowości i punktualności. Przez kilka lat dojeżdża do wielu szkół podstawowych i średnich motocyklem SHL, później Syreną, a po 25 latach pracy Skodą. Wyznacza terminy treningów, demonstruje prawidłowe trzymanie rakietki pingpongowej,  technikę rzutu oszczepem, dyskiem i  kulą, pokazuje jak się skacze w dal i wzwyż,  a jak w trójskoku, jak się zmienia pałeczkę w biegu sztafetowym. Rocznie urządza dziesiątki zawodów i imprez sportowych dla dzieci, młodzików, juniorów, seniorów i weteranów. Uczestnikami gminnych zawodów są zawodnicy od 10 do 85 lat. Notuje wszystkie wyniki, robi zdjęcia kamerą i aparatem fotograficznym, układa corocznie tabele wyników, aktualizuje tabele rekordów powiatu, a są one mocno wyśrubowane, pisze kronikę klubu LKS, łowi talenty sportowe. Na jego głowie jest poszukiwanie pieniędzy na sport, zabieganie  o sponsorów i  sprzęt, o transport na zawody i obozy, o zakup medali, dyplomów i pucharów, o skład sędziowski zawodów.  Nie wiem kiedy miał  jeszcze czas na rodzinę, słuchanie ulubionej muzyki i czytanie książek.           

       Waldemar jest nieskory do mówienia o sobie. Jest wybornym znawcą polskiej i światowej lekkoatletyki. Gdy niekiedy zjawiałem się  w Pucku, mogłem go spotkać na stadionie Zatoki z trenującą młodzieżą, albo w biurze klubu, gdzie zawsze nad czymś pracował.  Zawsze pytał mnie ile mam czasu, ja mu  niezmiennie odpowiadałem, że 19 minut. To dobrze, chodź porzucamy dyskiem, a przy okazji porozmawiamy o Wunderteamie. W DRUGIEJ POŁOWIE LAT 70 – TYCH  Waldek osiąga apogeum pracy trenerskiej. Dysponuje już silną grupą młodych zawodników, z którą w roku 1979 wprowadza LKS Puck do II ligi. Jest to dla mieszkańców małego przecież miasta,  sensacją. Z pod jego skrzydeł wychodzi wielu dobrych zawodników.  Dwoje z nich było olimpijczykami. Stanisław Jaskółka reprezentował Polskę na olimpiadzie w Moskwie w skoku w dal zajmując  5 miejsce, a Aleksandra Pallach uczestniczyła w sztafecie żeńskiej 4x100 m na igrzyskach w  Sydney. Jego wychowankami były również utalentowane sprinterki Katarzyna Radtke i Monika Długi, wieloboistka Joanna Płomień, skoczkini wzwyż Marzena Golisowicz, biegacze Roman Paszke, Gabriel Płocki  i Lech Skoczke,  oszczepnik Janusz Jakubczyk i dyskobol Zenon Bistram. W zestawieniach rocznych młodzi zawodnicy LKS Puck byli  widoczni po kilkadziesiąt razy. Ale oni po pewnym czasie odchodzą do większych klubów, zmieniają stan cywilny i miejsce zamieszkania, idą do wojska, wyjeżdżają za granice, kończą karierę... Trener szuka  następców.  

             Od osiemnastu lat Waldemar Płomień  jest organizatorem Maratonu Ziemi Puckiej. Wśród coraz większej liczby startujących biegaczy maraton pucki ma on opinię jednego z dwóch najtrudniejszych maratonów  w Polsce. Bardzo urozmaicona trasa i wielu  dopingujących widzów od startu,  aż  do mety na głównym rynku.  Chwalona  przez zawodników organizacja maratonu, niski koszt uczestnictwa, piękne i duże medale, zachęcają do powrotu na tą trasę za rok. Z pewnością powrócą tu, gdzie nadbałtycki wiatr...

              Mój kolega nie dorobił się w życiu kokosów. Kiedyś zapytany o apanaże, spojrzał na mnie z ledwo widocznym uśmiechem, nieco zchował głowę w ramiona i na tym zakończył odpowiedź.  Pozostał skromny, życzliwy na którym można polegać,  pracowity i godny do naśladowania, ale czy znajdą się tacy? Sport pochłonął mu całkowicie  czas, mimo wielu trudności nie zniechęcił się, nie odstąpił od niego, nigdy się na niego nie pogniewał, sport niepodzielnie  nim  zawładnął.

             Przeminęło trochę czasu, jak  poznaliśmy się.   Mimo, że zmieniło się wszystko wokół nas i my się zmieniliśmy, to zawsze, gdy się spotkamy, jestem pewien, że wrócimy do rozmowy związanej ze  sportem,   rozmowy jakby wczoraj przerwanej.

              

                                                                                              Tadeusz Gawlik     

Czytany 5639 razy Ostatnio zmieniany poniedziałek, 17 sierpień 2015 18:26

Skomentuj

Komentarz zostanie opublikowany po zatwierdzeniu przez redakcję.


Proszę rozwiązać proste zadanie (blokada antyspamowa):

Skocz do:

Polecamy

Stanica Wodna Chmielno
( / Baza noclegowa)

Zdjęcie z galerii

Ostatnie komentarze

Akademia Kaszubska

szwajcaria-kaszubska.pl